czwartek, 1 marca 2012

Marzenia, te duże i te malutkie

Jestem analityczna do kwadratu, a do tego poukładana i obowiązkowa, ale to nie znaczy, że nie marzę. Problem zaczyna się przy próbach realizacji tych marzeń - słomiany zapał, brak wiary w powodzenie i chroniczny brak czasu sprawiają, że kończy się na planach i projektach. A wcale nie musiałoby tak być.
Wprawdzie postanowienia noworoczne, jak sama nazwa wskazuje, rację bytu mają 1 stycznia, a nie marca, ale kto powiedział, że nie mogę postanowić czegoś właśnie teraz. Więc postanawiam - chcę zacząć realizować swoje marzenia, nawet te najmniejsze, nawet drogą stu czy tysiąca kroków. Grunt, żeby coś się ruszyło :)

Marzenie nr 1 - ogromne - związane z Rosją. Chcę nauczyć się rosyjskiego, móc czytać w tym języku i kiedyś pojechać do Rosji - odbyć podróż koleją transsyberyjską, zobaczyć Syberię, poczuć tamten klimat, pobyć wśród ludzi, porozmawiać. Może za pół roku, może za rok, a może za 10 lat. Ale chcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz